Ja też płakałam na tym filmie. Film jest naprawdę bardzo dobry.

Czy każdy, kto obejrzy szkołę uczuć i płakał musi zakładać nowy wątek, aby się tym podzielić??? Są setki już takich tematów pod tym tytułem, po co śmiecić?

Błagam Cię...
Muszę przyznać,.... że ten film był do kitu.

A pani już dziękujemy!

Racja :)
Przyznam że oglądałam go w gimnazjum czyli jakieś 10 , 11 lat temu i przez następne może 3 lata jakoś się przewijał przez moje sercowe rozterki :):P i wtedy uznawałam go za film idealny ;) dlatego taka moja ocena.. bo to jednak film o nastolatkach i dla nich no może nie tylko dla nich ale chyba w szczególności.. a wtedy są inne problemy i zmartwienia.. teraz też oglądam podobne filmy i takie które wcześniej mnie nie interesowały ale nie ukrywam do tego mam ogromny sentyment :) i nadal bardzo mi się podoba !! Także nie ma chyba takiego filmu, który byłby dla każdego przedziału wiekowego i dla każdego kino maniaka :)
Pozdrawiam wszystkich lubiących ten film ! :) <3

a ja jestem zszokowana tak wysoką oceną. pomijam już nawet to (choć nadal trochę mnie to konsternuje), że wiele naprawdę wybitnych filmów ma podobne oceny, bo i w sumie komedia romantyczna może być dobra w swoim gatunku i zasługiwać na 8. ale w moim odczuciu ten film nawet w swojej kategorii nie jest dobry... i to nie tak, że jestem niewrażliwa. ogólnie bardzo łatwo się wzruszam, lubię czasem obejrzeć melodramat, ale ten film nie wywołał we mnie żadnych emocji. i to nawet nie chodzi o przewidywalność, bo wszystko można zrobić fajnie lub nie, tutaj to kwestia nieudolności, nijakości, sztuczności, braku chemii między aktorami (może gdyby była inna obsada to film by zyskał?), tego niedefiniowalnego 'czegoś' co nazywamy klimatem, nastrojem... jak dla mnie to przy tym filmie komedie romantyczne z hugh grantem urastają niemal do rangi szekspirowskiej -_- wiem, że ludzie mają różne gusta i nie mam z tym problemu, ale Szkoła uczuć jest dla mnie tworem koszmarnie i tragicznie nieudanym. bardzo, bardzo rzadko zdarza mi się AŻ TAK nie rozumieć popularności i fenomenu jakiegoś filmu/zespołu/zjawiska popkulturowego w ogóle. sama się w sumie dziwię, serio.